Forum Forum dyskusyjne Szafarzy Nadzwyczajnych Strona Główna Forum dyskusyjne Szafarzy Nadzwyczajnych
Nadzwyczajny Szafarz Komunii Świętej, Posługi w Kościele Katolickim
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pierwsze w Polsce Święcenia Diakonatu Stałego

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dyskusyjne Szafarzy Nadzwyczajnych Strona Główna -> WOKÓŁ DIAKONATU W POLSCE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PTB
Administrator



Dołączył: 01 Lis 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Katowice

PostWysłany: Śro 8:17, 04 Cze 2008    Temat postu: Pierwsze w Polsce Święcenia Diakonatu Stałego

Rozmowa Katarzyny Wiśniewskiej z kandydatami na diakonów stałych z Torunia i Pelplina:
Tomaszem Chmielewskim i ze Zbigniewem Machnikowskim oraz z Dyrektorem Ośrodka Formacji diakonów Stałych w Przysieku k/Torunia

Dodatek do Gazety Wyborczej DUZY FORMAT z dnia 02 czerwca

Ksiądz diakon, jego żona i jego dzieci…..
(podtytuły GW)

Ma pan tremę? - Nie. Po prostu jestem trochę onieśmielony. Tomasz Chmielewski, wysoki, szczupły 38-la-tek, waży słowa. Będzie jednym z dwóch pierwszych diakonów stałych w Pol-sce. 6 czerwca otrzyma święcenia z rąk biskupa.
- Mam być członkiem hierarchii, duchownym - dodaje. - A jestem przecież mężem i ojcem. Absolutnie nie jestem świętym człowiekiem, a mam dawać świadectwo wiary.
O diakonach stałych, gdy kilka lat temu polski Episkopat pozwolił na ich obecność u nas, pisano w gazetach: „prawie jak księża" albo „żonaci księża". Rewolucja w Kościele? Trochę tak. Bo Tomasz po święceniach diakońskich będzie mógł odprawiać nabożeństwa, np. popu-larne majowe czy różaniec, udzielać ślubów, prowadzić pogrzeby, udzielać komunii. I głosić kazania. Nie będzie mógł jednak odprawiać mszy, spowiadać ani udzielać sakramentu na-maszczenia chorych.
Ale Tomasz się nie przejęzyczył: zgodnie z prawem kanonicznym diakoni będą duchownymi. W USA czy Niemczech noszą nawet koloratki. W Polsce koloratki nie przeszły, diakoni mają nosić „poważny strój męski", czyli garnitur. Prawdopodobnie będą też mieli krzyżyki wpięte w klapę.
- Będzie się pan czuł jak prawie kapłan? - pytam Tomasza Chmielewskiego. Rozmawiamy w jego domu w willowej dzielnicy Torunia. Lekki rozgardiasz, właśnie jest remont. Za ścianą śpi siedmiomiesięczna Zosia. Ten dom to marzenie Tomasza, absolwenta technikum leśnego, i jego żony Izy, bo parę kroków dalej jest las.
Odpowiada zdecydowanie: - Nie, nie będę się czuł ani jak kapłan, ani prawie kapłan. Diakon ma pomagać kapłanom. Nigdy przecież nie zostanę proboszczem.
Tomasz Chmielewski wychował się w religijnej rodzinie. Po technikum poszedł na studia teologiczne. Dziś jest katechetą w liceum i gimnazjum. Zapewnia, że jest srogi tylko wtedy, kiedy trzeba, i nie trzyma się sztywno podręcznika. Tematy proponują także uczniowie. Roz-mawiają wtedy np. o sprawach damsko-męskich.
Pytam o hobby. - Ewangelizacja. I tłumaczy: - To hobby o tyle, że lubię to robić, tzn. lubimy razem z żoną i nie zarabiamy na tym. Poczułem, że Pan Bóg chce, żebym głosił Słowo Boże podczas Wielkanocy 12 lat temu. Razem z żoną pracujemy w Szkole Nowej Ewangelizacji. Prowadzimy kursy, mówimy ludziom o Jezusie. To pewnie sprawiło, że pragnę zostać diako-nem. A moje hobby w pełnym znaczeniu tego słowa to programowanie komputerowe. Bardzo lubię się bawić w takie rzeczy, bo jestem w miarę uzdolniony matematycznie. Programuję dla stron internetowych, to frajda tworzyć coś nowego.

Nieobłudni w mowie

W Kościele powszechnym diakoni stali to żadna rewolucja, działali już w czasach pierwszych chrześcijan.
Św. Paweł w Liście do Filipian pozdrawia biskupów, ale także diakonów. A w Liście do Ty-moteusza pisze, że „diakonami winni być ludzie godni, w mowie nieobłudni, nie nadużywają-cy wina, niechciwi brudnego zysku, lecz utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu". I zaleca: „Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami".
Bo żeby zostać diakonem stałym, trzeba mieć co najmniej 35 lat i pięcioletni staż małżeński. Jeżeli ktoś jest kawalerem, musi mieć skończone 25 lat i zobowiązać się do życia w celibacie. Tak jak księża. Gdy diakon owdowieje, nie może ożenić się powtórnie. Diakonem zostaje się do końca życia. Tak jak w przypadku święceń kapłańskich nie można zwyczajnie zrezygno-wać, trzeba ubiegać się o dyspensę u papieża. Diakonów obejmują też kary kościelne, także suspensa (zakaz wykonywania niektórych bądź wszystkich czynności religijnych).
Diakonat stały przywrócił Sobór Watykański II. Pierwszych żonatych mężczyzn wyświęcono na diakonów w katedrze kolońskiej w 1968 roku. Na świecie jest ich teraz ok. 30 tysięcy. Skoro tak, to dlaczego w 2004 roku, gdy los diakonatu stałego leżał w rękach Episkopatu, sprzeciwiła mu się aż jedna trzecia biskupów?

Będą im patrzeć na ręce

Ksiądz Dariusz Iwański tego nie wie. Zresztą był wtedy za granicą. Gdy wrócił, dowiedział się, że mianowano go dyrektorem pierwszej w Polsce szkoły przygotowującej diakonów sta-łych w Przysieku pod Toruniem.
Otworzył ją, jako jedyny z Episkopatu, biskup toruński Andrzej Suski. Wybrał 37-letniego księdza Dariusza, bo ten miał doświadczenie, z diakonatem zetknął się w Stanach, gdzie pro-wadził zajęcia w seminarium.
-Może biskupi głosowali przeciwko, bo uznali, że w ich diecezji diakoni się nie przyjmą? - zastanawia się ks. Dariusz. - Nie wszyscy muszą to akceptować, tak bywało z różnymi rze-czami w Kościele. Na przykład po I Soborze w Jerozolimie w 49 roku n.e. wielu ludzi nie akceptowało, że chrześcijan nawróconych z pogaństwa, czyli nie-Żydów, nie obowiązuje ko-szerność ani obrzezanie. Dzisiaj już nikt się tym nie zajmuje. Diakonom stałym nie będzie łatwo, wiele osób będzie im patrzeć na ręce, może po to, żeby szukać dziury w całym. Ale oni wiedzą, jaka jest ich rola. Trochę opozycji im nie zaszkodzi - śmieje się.
Szkoła diakonów działa od trzech lat. Ksiądz Dariusz: -Ja jestem kimś w rodzaju koordynato-ra służb specjalnych - czyli księży, którzy tu przyjeżdżali wykładać. Sama śmietanka. Nie wpuszczam nikogo poniżej stopnia doktora.
Studenci też nie przychodzą z ulicy, kandydata na diakona zgłasza do szkoły biskup.
Ksiądz Dariusz: - To gwarancja, że ci ludzie czują Kościół, nie spadli z księżyca.
Poprzeczka jest wysoka. Chociaż zajęcia z teologii częściowo pokrywają się z tymi w semina-rium duchownym, żeby wstąpić do szkoły, trzeba być magistrem teologii. Na początku było 14 studentów, po roku już tylko czterech. Święcenia w czerwcu przyjmie dwóch. Pozostali - terapeuta i pracownik socjalny - będą kończyć przygotowania w swoich diecezjach.
Predyspozycje? Ksiądz Dariusz woli mówić o powołaniu. - Zawsze podkreślam, że to nie sprawność harcerska, którą można sobie wpiąć do klapy. Znałem ludzi, którzy bardzo się udzielali w Kościele, byli szafarzami. I myśleli, że jak jeszcze diakonami zostaną, to Pana Boga za nogi złapali. Ale diakon to coś więcej niż kolejna funkcja.
Zresztą według księdza Dariusza kto nie miałby powołania, nie wytrzymałby tu trzech lat. Zajęcia są raz w miesiącu, przez dwa dni.
Kandydat na diakona powinien też mieć ustabilizowaną sytuację materialną. - Chodzi o czy-stość intencji - tłumaczy ks. Dariusz. - Żeby nie pojawiła się taka myśl, że zarobią parę groszy w parafii.

Ludzie pomyślą: samobójczyni

Po co diakoni stali w Polsce? - pytam księdza Dariusza. - Księży przecież nie brakuje.
- W Ameryce i Kanadzie jest coraz mniej księży, u nas nadal wielu. To najlepszy moment na wprowadzenie diakonatu, bo nikt nie będzie miał wrażenia, że chcemy kogoś kimś zastąpić. Przyszłym diakonom mówię często brutalnie: panowie są do roboty. Chcę im ustawić w gło-wach, że nie są po to, żeby błyszczeć. Czasem niejeden wikary, który mógłby być ich synem, powie im, żeby zapalili świece albo pociągnęli śpiewy. Ale w Stanach diakoni na pewno nie są od zapalania świec. W San Francisco na kurs diakonacki poszedł na przykład emerytowany dziennikarz telewizyjny. Został potem rzecznikiem biskupa.
- Czy proboszcz parafii może odmówić diakonowi, który przychodzi i mówi, że chciałby tu służyć?
Ksiądz Dariusz: - W Toruniu to właściwie niemożliwe. Każdy diakon będzie inkardynowa-ny, czyli przypisany do konkretnej do parafii, nie może być Latającym Holendrem. Ale teore-tycznie biskup może powiedzieć: widzi pan, gdyby parafianie się dowiedzieli, że pan jest żo-naty i ma dzieci, to by mi nie wybaczyli...

A co sądzą parafianie?
55-letnia Grażyna, torunianka na wczesnej emeryturze (wykształcenie wyższe), jest sceptycz-na: - Nie po to nalegam, żeby córka brała ślub w kościele, żeby teraz udzielał go jakiś żonaty mężczyzna, a nie ksiądz czy jeszcze lepiej biskup. Pani jest pewna, że to się liczy wtedy jako ślub kościelny? A pogrzeb? Ja na pewno chce, żeby chował mnie ksiądz, a nie żaden diakon. Ludzie mogliby pomyśleć, że jakaś samobójczyni, do której ksiądz nie chciał przyjść.
Kościelna nowość podoba się za to młodszym: - Byłoby fajnie, gdyby diakoni pojawili się w innych miastach, gdyby można przychodzić do nich po radę tak jak do księdza. Pewnie i ich kazania mogłyby być bardziej ludzkie, nic takie oderwane od ziemi. Skoro mają żony, dzieci, to lepiej znają problemy przeciętnego człowieka niż ktoś, kto spędził większość życia w to-warzystwie innych księży - uważa 24-letnia Joanna Nowicka, warszawianka, jak podkreśla, „bardzo wierząca".

Czy tata ksiądz to coś fajnego?

Przez trzy lata w szkole diakonów było sporo zajęć praktycznych. Na przykład, jak głosić kazania, rozdawać komunię. Przyszli diakoni mieli „staż w parafiach". A kazania nagrywali na wideo. - Słyszałem, jak komentowali: „Nie wiedziałem, że to takie trudne to rozdawanie komunii" - opowiada ks. Dariusz. -Tak samo z kazaniami. Ale te spotkania były też po to, by usłyszeć konstruktywną krytykę. Bo jak się już zostanie kaznodzieją, wszyscy krytykują tylko za plecami
Głoszenie kazań sprawiało kłopot Zbigniewowi Machnikowskiemu. - Do tej pory prowadzi-łem przez 20 lat wykłady z teologii. Ale teraz, gdy mam głosić kazania, czuję pewną barierę - wyjaśnia. Z niespełna 50-letnim Machnikowskim, wykładowcą w Seminarium Duchownym w Pelplinie, spotykam się w kawiarence pr/y kościele Jezuitów w Gdyni. To jego parafia. Już jako mały chłopiec został ministrantem. Działał w Kościele w latach 80., organizował w para-fiach spotkania z artystami, intelektualistami. Myślał poważnie 9 tym, by zostać księdzem, ale wygrała rodzina. Żonę poznał na pielgrzymce. O diakonacie stałym dowiedział się w latach 80., gdy był na wycieczce w Anglii. I chociaż w Polsce nikt o tym jeszcze nawet nie mówił, on zaczął czekać. - Byłem wręcz zniecierpliwiony, że diakonatu jeszcze w Polsce nie ma. 6 stycznia 2005 roku przeglądałem prasę i przeczytałem, że jest ośrodek. Zatelefonowałem do dyrektora, który okazał się moim kolegą.

Żony diakonów stałych muszą wyrazić zgodę na piśmie na wyświęcenie męża. U Mach-nikowskich nie było z tym problemu. - Ludzie często mnie pytają, czy to wielka zmiana w życiu. Ale dla mojej rodziny to nie był żaden szok. To nie znaczy, że nie było pytań, ale nikogo to specjalnie nie zdziwiło. Rozmawialiśmy sporo z żoną.
A dzieci: 11-letnia Daniela i 16-letni Patryk?
- Przywykły, widziały mnie w albie śpiewającego czy służącego do mszy. Na przykład w Wielki Piątek śpiewam w kościele Pasję. Daniela ta sytuacja intryguje: tatuś diakon, może się będzie można pochwalić w szkole? Patryk patrzy bardziej krytycznie, trochę się kryguje, co powie kolegom.
Jak zamierza przedstawiać się przyszły duchowny? - Zobaczymy, jak do nas będą mówić lu-dzie. Ksiądz to określenie zwyczajowe, więc w sumie można by do nas mówić „księże diako-nie". Tylko że w Polsce ksiądz kojarzy się wyłącznie z prezbiterem - kapłanem.
W Niemczech mówią Herr Diakon. - Ale panie diakonie to jakoś dziwnie brzmi - rozważa Machnikowski.

Początek końca celibatu?

Iza i Tomasz poznali się na wyjeździe duszpasterstwa akademickiego. - Kolega mówił mi kiedyś, że to niemożliwe, żeby mieć kochającą żonę, która by wyznawała te same co ja war-tości i angażowała się w życie Kościoła. A jednak. Będę miał lepiej niż niejeden kap-
łan. Bo moja przyjaciółka, czyli moja żona, będzie słuchała mnie w ławce i szczerze powie, jak mi poszło kazanie.
Bo Iza też głosi Słowo Boże na rekolekcjach w Szkole Nowej Ewangelizacji. I ma do tego talent. Tak podkreśla mąż. Wątpliwości? Nawet ona, zaangażowana katoliczka, je ma. - Znam mojego męża i wiem, co mu w duszy gra. Gdy postanowił zostać diakonem stałym, nie byłam zaskoczona. Zgodziłam się od razu. Ale z czasem odkryłam, że nie jest to dla mnie takie pro-ste. Do tej pory wszystko robiliśmy razem. Mieliśmy zasadę, że razem wyjeżdżamy na reko-lekcje. A gdy Tomek rozpoczął przygotowania do diakonatu, jego czas się skurczył. Raz w miesiącu miał wyjazdy diakonackie. Robił więc coś, w co ja nie mogłam się angażować. Ale teraz, w rozmowie z biskupem, potwierdziłam swoją decyzję. Wiem, jakie to dla męża ważne. Dlatego nawet jeśli mój komfort życia trochę ucierpi, zgadzam się na to.
Ksiądz Dariusz: - Powtarzam naszym paniom, że skończy się ich anonimowość. Będą zawsze żoną diakona, dzieci - dziećmi diakona. Mają niebagatelną rolę do odegrania. Ale gdyby któ-raś żona poczuła, że to naruszyło ich relację małżeńską; muszę to wiedzieć. Gdybyśmy wy-święcili kogoś wbrew obawom żony, byłoby to nieszczęście.
Nie brakuje głosów, że diakonat stały to krok do zniesienia celibatu. Ksiądz Dariusz tak nie uważa. - To nieprawda. Ksiądz z rodziną nie mógłby być dyspozycyjny 24 godziny na dobę. Diakoni nie muszą być całą niedzielę w kościele, więc mogą zająć się żonami, dziećmi. To nie są prawie kapłani ani półkapłani. I nie mogą mieć z tego powodu kompleksów.
Na święcenia Tomasza Chmielewscy zaprosili rodzinę i przyjaciół ze Szkoły Nowej Ewange-lizacji. - Święcenia to nie drugie wesele, ale jednak wielka uroczystość. Chcemy, żeby nasi bliscy i znajomi cieszyli się razem z nami - mówią.
Pokazują zaproszenia. Wyglądają identycznie jak te ślubne sprzed dziesięciu lat.

Przypisek mój (JP)

Dnia 6 czerwca w katedrze św. św. Janów w Toruniu oraz 8 w katedrze w Pelplinie akolici otrzymają świecenia diakonatu.
Proponuję, abyśmy w tych dniach wspomnieli w swoich modlitwach w Ich intencji oraz żeby również w naszych diecezjach stworzyła się taka szansa, jaką Oni otrzymali od Boga.
PS. Zachęcam do podzielenia się swoimi refleksjami na temat zagadnień poruszanych w tej rozmowie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jacek




Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Katowice

PostWysłany: Śro 20:12, 04 Cze 2008    Temat postu:

Mam nadzieję, że to nie ostatnie święcenia Smile

Ostatnio zmieniony przez Jacek dnia Śro 20:15, 04 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PTB
Administrator



Dołączył: 01 Lis 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 9:59, 05 Cze 2008    Temat postu:

Masz rację Jacku, należy się cieszyć tą jaskółką
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dyskusyjne Szafarzy Nadzwyczajnych Strona Główna -> WOKÓŁ DIAKONATU W POLSCE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin